Spis treści:
Strażnica rycerska w Ryczowie
Rekonstrukcja wg B. Drejewicza.
Wiele
osób kojarzy naszą gminę z pięknymi ruinami ogrodzienieckiego zamku w
Podzamczu. Od lipca 2008 roku można zwiedzać zrekonstruowany Gród na Górze
Birów, również w Podzamczu. Jednakże na terenie gminy, w miejscowości Ryczów,
położone są ruiny kolejnego jurajskiego zamku - rycerskiej strażnicy obronnej.
Zatem gmina może poszczycić się trzema warowniami.
Zamek
ryczowski, usytuowany na trudno dostępnym ostańcu przy ul. Basztowej, powstał w
XIVw. za panowania Kazimierza Wielkiego, jako jedna z warowni w systemie obronnym.
Był to okres lokacyjny, charakteryzujący się dla regionu rozwojem osadnictwa,
powstaniem traktów handlowych i komunikacyjnych np. o kierunku północnym
Częstochowa-Kraków, wybudowaniem Zamku Ogrodzieniec w Podzamczu czy wspomnianej
strażnicy królewskiej dla wsi Ryczów.
Ze
strażnicą w Ryczowie związana jest legenda o diable, który zazdroszcząc bogactw
Bonerowi, ówczesnemu właścicielowi Ogrodzieńca, skutecznie niszczył jego
przedsięwzięcia. Tak też było w przypadku budowy zamku rycerskiego w Ryczowie,
który wznoszony w ciągu dnia, był niszczony przez diabła w nocy. Zazdrość
diabła o bogactwa Bonera, spowodowała, że zaniechał on dokończenia ciągle
niszczonego dzieła. Mieszkańcy Ryczowa czasem wspominają diabła płatającego
ludziom głupie figle i psoty.
Pierwsze
prace konserwatorskie strażnicy wykonano w 1959 roku, natomiast badania
wykopaliskowe dopiero w latach 1990-1991. Prace terenowe prowadzili
archeologowie: Jacek Pierzak i Dariusz Rozmus. Założono wykopy badawcze, które
pozwoliły m.in. poznać chronologię budowania obiektu; stwierdzić istnienie
zamku dolnego i zamku górnego - wieża mieszkalno-obronna zwieńczona
trapezowatym budynkiem tzw. ”kamieńcem”; dziedzińca: ”Odkryta warstwa
spalenizny z węgielkami drzewnymi, pokrywająca zwietrzelinę dobitnie świadczy,
iż na tej właśnie platformie znajdowały się zabudowania gospodarcze zamku,
dostawione do prawie pionowej ściany skalnej. Skała stanowiła tu jedną ze ścian
budowli drewnianych.” (JP, DR); wału ziemnego, fosy czy drewnianego mostu: ”Do
wieży można się było dostać jedynie przez drewniany pomost, usytuowany na
skalnym ostańcu. Świadczą o tym wykute w skale zagłębienia do umocowania pali
pomostu, na które natrafiono w trakcie dokładnych oględzin skały.” (JP, DR) Badania
wykazały również, iż zamek zniszczony został w XVw. poprzez najazd zbrojny.
Współcześnie
możemy podziwiać piękne okolice ryczowskiej warowni, jej pozostałości w postaci
trudno dostępnego ostańca, a na nim resztki murów, które w zależności, z której
strony je oglądamy, pozwalają nam wyobrazić sobie, jak ciekawym było to
miejscem zanim je zniszczono. Na zdjęciach różne odsłony zamku ryczowskiego.
Tekst
i zdjęcia: Iwona Rajca
Warowna budowla w Ryczowie wzniesiona została najprawdopodobniej z inicjatywy
Kazimierza Wielkiego jako
ogniwo w łańcuchu strażnic królewskich, strzegących bezpieczeństwa południowej granicy Rzeczypospolitej.
Ta niepozorna twierdza uzupełniała lukę pomiędzy ówczesnym zamkiem Wołków w Podzamczu, zamkiem rodowym Pileckich w Smoleniu oraz warownią w Bydlinie.
Przy tak gęstej sieci obiektów warownych przenikanie dużych grup nieprzyjaciół nie mogło pozostać niezauważone.
Przypuszczalnie bezpośrednią
przyczyną powstania strażnicy było nasilające się na początku XIV stulecia zagrożenie ze strony czeskiej.
W odległości zaledwie dnia marszu od Ryczowa przebiegała bowiem granica z zależnym od Czech księstwem siewierskim i bytomskim.
Powiązanie warowni z osobą króla Kazimierza Wielkiego pozostaje jednak kwestią jedynie hipotez oraz domysłów. Brak na to jakichkolwiek dowodów i źródeł pisanych.
O Ryczowie wspominają dokumenty z 1416 roku, wymieniające Jana z Kwaśniowa trzymającego tę wieś w zastawie. Być może on sam lub jego przodkowie wzięli osadę w zastaw od króla. W dokumencie brak jakiejkolwiek wzmianki o zamku.
Niezależnie jednak, kto obiekt użytkował, nie czynił tego zbyt długo, bo już
w XV stuleciu strażnica została opuszczona i (prawdopodobnie wcześniej wysadzona w powietrze) szybko popadła w ruinę.
W okresie międzywojennym część skały obsunęła się, a wraz z nią północno-wschodni fragment zamku.
Kolejnych zniszczeń dokonali mieszkańcy Ryczowa, którzy wysadzili fragment skały celem pozyskania surowca do budowy domu mieszkalnego. Mury zabezpieczono w latach 60-ych XX wieku.
Głównym elementem strażnicy była 2- lub 3-piętrowa murowana budowla, położona na niedostępnej skale w jej najwyższej, wschodniej części.
Budynek wzniesiono na osi wschód-zachód. Był to nieduży gmach w formie wieży mieszkalnej zbudowanej na planie czworoboku zbliżonego do trapezu o wymiarach 16x11x12,5x10 metrów.
Mury magistralne wzmocniono przyporami. Budynek prawdopodobnie miał charakter zamknięty - wchodziło się do niego po linach lub po drabinie, być może prowadził tam drewniany pomost.
Zamek pełnił zapewne funkcję pomieszczenia dla dowódcy garnizonu i punktu ostatniej obrony.
Do podnóża skały przylegał od północy niewielki dziedziniec o wymiarach 15x25 metrów, na którym skupiono pomieszczenia dla straży.
Całość założenia otaczał system fortyfikacyjny w postaci fosy o szerokości 7-10 metrów, wysokiego na ok. 1,5 metra drewniano-ziemnego wału i wewnętrznego wału z drewnianym częstokołem.
Wjazd na teren strażnicy prowadził od strony wschodniej lub od północy. Poza linią wałów znajdować się mogła niewielka osada zaopatrująca załogę zamku.
STAN OBECNY STRAŻNICY KRÓLEWSKIEJ
Ruina położona jest na trudno dostępnej skale (od zachodu można się do niej zbliżyć prawie na wyciągnięcie ręki) na skraju lasu, w południowej części wsi.
Prowadzą do niej szlaki: żółty z kierunku Bydlina, czarny z Udorza oraz niebieski z Podzamcza i Smolenia.
Do czasów współczesnych zachowały się niewielkie fragmenty murów magistralnych oraz otaczający skałę wysoki na 1,5 metra ziemny wał.
Na teren strażnicy wstęp jest wolny, ale bez sprzętu do wspinaczki zdobycie jej może być trudne, a co najmniej ryzykowne.
LEGENDA O STRAŻNICY KRÓLEWSKIEJ
W XIV wieku król Kazimierz Wielki postanowił w Ryczowie wybudować strażnice królewską z której miało być widok na zamek Ogrodzieniec.
Król rozkazał wybudować ją, lecz gdy za każdym razem kiedy ją za dzień budowali to w nocy przyjeżdżała jakaś postać i i ją burzyła.
Ludzie zastanawiali się co powoduje że strażnica była burzona.
Pewnej nocy kilku chłopów postanowiło ze zostaną w nocy i zobaczą co ją burzy.
Czekali oni aż się doczekali był to diabeł na czarnym koniu.
Drugiego dnia zawiadomili o tym króla Kazimierza Wielkiego który postanowił ze wezwie księdza.
Gdy ksiądz przybył na strażnice i dookoła niej namalował on na skale krzyże z krwi.
Ludzie postanowili ze znów poczekają w nocy i sprawdzą czy się zjawi.
Jednak noc była spokojna i nie przybył diabeł i nie burzył strażnicy.
Ludzie byli szczęśliwi ale nie udało im się dokończyć tej strażnicy.
Strażnica stoi do dnia dzisiejszego i widnieją na niej czerwone krzyże.
Adam Barczyk
ZDJĘCIA